- W Polsce na każde 100 000 zarejestrowanych samochodów, pożarom ulega średnio około 20 aut elektrycznych i 30 aut spalinowych.
- Jedna z głównych przyczyn zapłonu to podpalenia.
- Najdłuższa akcja gaśnicza auta elektrycznego trwała ponad 21 godzin. Gaszenie samego pożaru zajęło jednak tylko 18 minut.
- Gaszenie i schładzanie baterii auta elektrycznego jest znacznie dłuższe niż gaszenie pożaru nadwozia – zajmuje ok. 2 godziny.
- Akumulator zapala się bardzo rzadko. Tylko 1 na 10 pożarów aut elektrycznych w Polsce obejmował baterię trakcyjną.
Pożary samochodów elektrycznych w mediach
Auta elektryczne wciąż budzą spore emocje i są znacznie mniej popularne niż spalinowe. Liczne portale, w tym szczególnie tabloidy, bardzo chętnie publikują każdą informację, która ich dotyczy. Najlepiej by wywoływała ona emocje – pożary sprawdzają się w tym celu wprost idealnie.
Zobacz także: Jak długo trwa ładowanie samochodu elektrycznego?
Co ciekawe, wypadki czy zapalenia się samochodów spalinowych są tak powszechne, że nie budzą zainteresowania. Zwykle wzmiankują o nich najwyżej lokalne media. Rezultatem jest to, że odbiorcy nabierają mylnego przeświadczenia, że pożary samochodów elektrycznych występują znacznie częściej niż spalinowych… a jest dokładnie odwrotnie.
Średnio co godzinę gdzieś w Polsce płonie auto spalinowe.
Tomasz Jonio, szef Krajowego Centrum Koordynacji Ratownictwa w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej, zauważa, że duża część newsów o pożarach samochodów elektrycznych wynika z niewiedzy, chęci rozbudzania emocji czytelników czy powtarzania niesprawdzonych opinii. Jest tak nie tylko w naszym kraju.
Specjalista podkreśla, że w wielu przypadkach mowa o typowych fake newsach. Strażacy analizują filmy opisane jako pożary samochodów elektrycznych, przy czym bez trudu rozpoznają, że pali się paliwo albo gaz LPG.
Strażak, który uczestniczył w gaszeniu baterii w Tesli w 2022 roku, mówi z kolei, że kiedyś podobnie podchodzono do butli na gaz LPG. Gdy zaczęły masowo pojawiać się w samochodach, również budziły obawy. Jednak rozpowszechnianie fałszywych informacji kilkadziesiąt lat temu nie było tak łatwe i szybkie jak dziś. Stąd obecnie tak duża liczba doniesień prasowych o rzekomych tragediach z elektrykami w rolach głównych.
A jak wyglądało gaszenie wspomnianej Tesli? Strażacy ugasili baterię na tyle szybko, że nie zajęło się wnętrze. Cały samochód został uratowany i nie było większych zniszczeń.
Problemem dla służb gaśniczych jest natomiast to, że osłona ogniw jest hermetyczna i nie ma do niej łatwego dostępu. Sensownie podeszła do tego zagadnienia marka Renault – nad baterią umieszcza otwór, który wytapia się pod wpływem temperatury i umożliwia bezpieczne gaszenie pożaru.
W przypadku opisywanej Tesli strażakom wystarczyło jedynie 200 litrów wody, aby zalać baterię aż do podłogi. Gaszenie i schładzanie akumulatora zajęło im tylko półtorej godziny, chociaż była to pierwsza w Polsce akcja tego typu, więc służby nie miały oświadczenia w takich sytuacjach.
Michał Zugaj, rzeczoznawca ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych, wyjaśnia z kolei, że w samochodzie płoną głównie tworzywa sztuczne. Rodzaj napędu ma drugorzędne znaczenie. Plastik pali się z mocą zbliżoną do benzyny, a w samochodzie jest go nawet 200-300 kg. Dla porównania – w baku mieści się około 30-50 kg paliwa (litr benzyny waży 0,75 kg).
Jak często dochodzi do pożaru aut elektrycznych?
Sugerując się doniesieniami medialnymi, można by odnieść wrażenia, że samozapłonów samochodów elektrycznych jest bardzo dużo. Jak jest naprawdę?
W 2022 roku odnotowano w Polsce 7 pożarów samochodów elektrycznych (w tym 2 podpalenia) i 8333 pożary samochodów spalinowych. W poprzednich dwóch latach zapaliły się po 2 auta elektryczne (jedno to podpalenie) i 7-9 tys. aut spalinowych. Przeliczając pożary na 100 tys. samochodów, statystyki są zbliżone – po 18-28 pożarów elektryków i 27-35 pożarów spalinówek.
Pożarów samochodów elektrycznych jest w naszym kraju mało, choć mogłoby być ich jeszcze mniej. Z jednej strony wynika to z niewielkiej skali porównawczej, a z drugiej strony z importu do Polski starych lub powypadkowych elektryków z zagranicy, na których nieautoryzowane warsztaty dopiero uczą się napraw.
Podpalenia dotyczą co czwartego pożaru auta elektrycznego w Polsce.
Specjaliści są zdania, że na wnioski przyjdzie jeszcze czas. Elektryki wciąż są „młodą” technologią, a producenci cały czas analizują pożary i wprowadzają zmiany w budowie aut. Dotyczą one:
- elektryki pokładowej,
- chemii ogniw,
- budowy pakietów baterii,
- systemów zarządzania bateriami (BMS),
Dzięki temu są w stanie na bieżąco poprawiać bezpieczeństwo nowych modeli lub aktualizować oprogramowanie starych.
Każda nowa technologia przechodzi przez pewien okres wstępny i ma tak zwane „choroby wieku dziecięcego”. Nauka idzie jednak cały czas do przodu, dlatego elektryki będą stawały się coraz bezpieczniejsze.
Czy nowe auta też mogą się zapalić?
Specjaliści podkreślają, że samozapłon samochodów elektrycznych dotyczy głównie starszych egzemplarzy – wyeksploatowanych i serwisowanych przez niewykwalifikowanych mechaników. Czy nowe auta są więc bezpieczne?
Trudno określić to z całą stanowczością, ponieważ straż pożarna nie zbiera danych na temat wieku płonących aut. Można jednak sprawdzić, jakie modele uległy zapaleniu. Wśród 7 pożarów elektryków z 2022 roku dwa dotyczyły oryginalnych Peugeotów 106 Electrique. To auta, które miały przynajmniej 20 lat, bo później nie były już produkowane.
Pozostałe 5 pożarów dotyczyło Tesli Model S (3 szt.), Nissana Leaf i Tazzari. To z kolei wersje produkowane już od kilkunastu lat. Były one do Polski importowane jako używane (czasami też powypadkowe).
Najmłodsze auto spalinowe, które zapaliło się w Szwecji, miało 2 lata, a najmłodszy elektryk – 8 lat.
To nie oznacza jednak, że nowe auta elektryczne nie mogą się zapalić. W Polsce co najmniej dwa tegoroczne pożary (Mercedesa EQA i Forda Mustanga Mach-e) dotyczyły aut nie starszych niż dwa lata.
Dlaczego tak się dzieje?
Specjaliści podają trzy główne powody.
- „W akumulatorze wysokiego napięcia może wystąpić przeciążenie termiczne, stwarzające ryzyko pożaru”.
- „Samochód nie jest wyposażony w szynę ochronną dla akumulatora wysokonapięciowego, co może spowodować jego uszkodzenie, stwarzając ryzyko pożaru”.
- „Akumulator może przestać działać prawidłowo podczas cyklu ładowania lub jazdy pojazdu, powodując wewnętrzne zwarcie”.
Warto podkreślić, że producenci stale analizują takie dane i podchodzą poważnie do każdego przypadku samozapłonu samochodu elektrycznego, wprowadzając ulepszenia.
Co powoduje samozapłon samochodu elektrycznego?
Większość pożarów samochodów elektrycznych (aż 80%) nie jest związana z baterią trakcyjną auta. Może to dziwić w kontekście często powielanej informacji, że to właśnie akumulator jest najbardziej niebezpiecznym elementem elektryków.
Pożary wynikają głównie z:
- zaprószenia ognia przez samego użytkownika,
- nieautoryzowanych i źle wykonanych napraw, które mogą skutkować osłabieniem izolacji,
- korzystania ze złej jakości zewnętrznych urządzeń wpinanych do instalacji 12 V (gniazda zapalniczki)
- wady zwykłych akumulatorów kwasowo-ołowiowych.
Szwedzkie dane to potwierdzają. Prawdopodobnymi przyczynami pożarów elektryków było tam ogrzewanie fotela, zapalenie się reflektora, spięcie w instalacji 12 V czy zajęcie się od płonącego auta zaparkowanego obok. Trzy zapłony miały związek z wypadkami. Część to prawdopodobnie celowe podpalenia. Pojedyncze przypadki wynikały z zapalenia się ogniw podczas jazdy.
Z ustaleń Policji wynika, że co najmniej cztery pożary aut elektrycznych w Polsce były efektem podpalenia. Wszystkie dotyczyły Tesli Model S.
Większość pożarów nie dotyczy baterii
Bateria jest bardzo rzadkim powodem pożarów, ale też zwykle nie uczestniczy w pożarze. W wielu pożarach aut elektrycznych nie dochodzi w ogóle do wzrostu temperatury ogniw do niebezpiecznego poziomu. Zdarzało się, że spłonął cały samochód elektryczny poza baterią. Na wszystkie siedem pożarów samochodów całkowicie elektrycznych w 2022 roku tylko w jednym przyczyną był akumulator.
W lipcu 2021 roku niemal doszczętnie spłonęło elektryczne BMW i3. Pożar, według relacji kierowcy, rozpoczął się pod maską. Co ciekawe, po ugaszeniu auta strażacy sprawdzali temperaturę baterii i ocenili, że jej temperatura w ogóle nie wzrosła do niebezpiecznego poziomu.
Czy wypadek doprowadzi do pożaru auta elektrycznego?
Podobnie jak w przypadku samochodów spalinowych, nawet wypadki przy dużej prędkości bardzo rzadko skutkują pożarem. Testy pokazują, że kierowca i pasażer szybciej zginą z powodu uderzenia, niż od samozapłonu samochodu elektrycznego (i spalinowego).
Elektryki projektuje się tak, aby ochronić baterię trakcyjną podczas wypadku. W przypadku uruchomienia ładunków pirotechnicznych poduszek powietrznych lub napinaczy pasów najczęściej bateria jest automatycznie odłączana od instalacji.
Zobacz także: Jaki jest koszt ładowania samochodu elektrycznego?
Ciekawy jest przypadek, w którym auto elektryczne zostało zniszczone tak, że nie opłacało się go już naprawiać. Bateria nie nosiła żadnych widocznych oznak uszkodzenia, więc służy nadal w innym pojeździe.
Czy zatem pożar samochodu elektrycznego jest zagrożeniem? Nie większym niż zapalenie się auta spalinowego – a tego mało kto się obawia. Warto zatem zachować zdrowy rozsądek i posłuchać ekspertów (strażaków, policjantów i rzeczoznawców), zamiast ekscytować się doniesieniami tabloidów na temat katastrof i tragedii z udziałem elektryków.